Razem w Miłości

To ostatni rozdział, rozpoczęty w 2009 roku

Niekończący się...


Jesteś

Jesteś promieniem boskiego ramienia.
Tak, Jesteś.
Jesteś moim przedłużeniem.
Tak, jesteś.
Jesteś mną z kiedyś, i na teraz, i potem, też, wiem, to, że Jesteś mną.
Bo Jestem ja.
Jedność.
Ustanowione połączenie dwóch w jednym promieniu jednego ramienia,
Z jednego źródła on i ona, męskie i żeńskie, słońce i księżyc,
Światłem wszystko jest.
Pokarm bogów, niebo w pełni
Pełnej przestrzeni
Bezpieczne jest wszystko,
Bo jesteś,
Ja jestem, dlatego bezpieczna jest przestrzeń.
Boskie miłosierdzie, czymże ono jest?
Jesteś mym przedłużeniem, jesteś mną stojącym na wprost.
Jakże mam nie kochać Ciebie...
No, jak?

Jakże mogę się złościć i wściekać i nie szanować twych praw?
I prawd?
Gdy Prawda jedna jest.
Tyś mną, ja Tobą i wszystko co wokół mnie.
Jest.
Pieczęcią mą.
Życzliwość do siebie, dobre siebie traktowanie,
W miłości osnucie na stałe.
Wszystko dotykiem mych skrzydeł…
Bo ja Ludzki anioł.
I, jeśli ty na wprost mnie,
To jesteś też.
Nim.

Tak jesteś.
Miłością życia mego, bo ja jestem z Niego.
Tak, jestem miłością przez ciebie obdarowana,
Bo jestem ta sama….
Lecz nie taka sama.
Ot, co, boskie narodzenie dokonało się,
Poprzez siebie rozumienie, tym, kim Jestem Ja.
I dlatego Ty, jako przedłużenie me,
jesteś innym mną…
Bliskim tak, bo jedno i to samo
Ma Twoją twarz, moją twarz.
Unikalność siebie.
Tak.

Miłosierdzie.

23 grudnia 2009


 
Kocham

Kocham Cię więcej niż wczoraj kochałam.
Kocham.
Jak można dalej i więcej jeszcze, gdy się myślało, że to
Jest granica , bo kochać więcej nie da się.
Ależ da. Miłość silna jest,
I głęboka, wysoka i szeroka…
Nigdy dość.
Jej wolne przestrzenie każdego dnia coraz jej więcej
Pozwalają ujrzeć nam.
Kochamy się.

Tak. Kocham Cię w dresie w kolanami wypchanymi, i w T-szercie turkusowym,
Kocham Ciebie, mój kochany w polarze czerwonym, i w zmarszczkach na Twej twarzy
Które dwie niczym morsa wąs,
Wzięły się, nie wiadomo skąd.
Tak, kocham.

Kochasz mnie dziś z rana, gdy byłam zaspana,
Z grypowaniem w łóżku naszym, nie sama.
Pod troskliwą opieką Twoją
W objęciach miłości zanurzona.
Wyzdrowiałam raptem , nagle, raz, dwa.

Kochasz mnie nawet, gdy włosy myte, nie ułożone, mydłem biały jeleń…
Bez makijażu, i pięknych ubrań,
Zostały do smakowania kształty mego ciała…
Kocham Cię, mój kochany, gdy
Tak cieszysz się, upojeniem miłości mej, tak, mamy na punkcie swym fioła…
Bawimy się niczym dzieci sobą, jak zabawkami…

Kochamy kochać po prostu, kochamy te nasze stany,
Które tyle radości nam sprawiają, z powodu uruchamiania..
Używania miłości swobodnej, lekkiej, prostej.
Każdego dnia, wolnej od patosu…
Wdzięczność za całych siebie mamy.
Zgodę na miłość sobie nawzajem dali,
Dlatego, kochany się kochamy tak, jak w każdej chwili na wprost siebie stoimy…
Nawet, gdy bez pidżamy…
Jesteśmy tacy piękni, gdy niczym nie zasłonięci,
Żadnymi grami ni maskami…

23 grudnia 2009


 Na dziś dzień...


Tydzień minął, ponad dzień,
na dziś dzień dzielę się, tym, co jest, bez żadnych ocen,
bez nazw nadania, bo to wszystko bez znaczenia, jest, co jest.
Nawet, gdy na szczęścia fali się jest.
Płynie na niej i taniec życia wykonuje piękne ruchy swe.
Tak, tak to jest.
Szczęśliwości stany to zgoda z sobą w nich i w każdym innym byciu, na mocy postanowienia,
życzliwy stosunek do siebie w każdej chwili, obecność naznaczona własną uwagą dla niej.
Tylko dla niej.
Obecna więc jestem ja, tutaj, gdzie mieszkam teraz,
obecną swą uwagą w chwili jestem, bez znaczenia, gdzie i jak.
Chwila trwa w pokoju serca mego mieszkam sobie ja.
Mój pokój, mój dom, na teraz Ustanów z mężem moim Włodziem, za zgodą naszą.

Jesteśmy, tak, jesteśmy razem w jednej przestrzeni, co się zmieni/
Nic.
Co ma się stać?
Nic.
Co będzie i jak?
Tego nie wiemy.
Po prostu się temu poddajemy,
Wolność od oczekiwania i naciskania, jak i co ma być.
Jedno, że w świecie nowym mieszkamy sobie, w naszym raju przekroczone są już bramy, otwarty na oścież, niczym sklep ze wspaniałościami.
Bośmy tak wybrali, i w związku z tym dostępne mamy
Wszystko, co służy wartości i jakości tej.
Najwyższą wartością naszą są obecności w Nas.
Mieszkają zaproszone i dobrze się mają, bo chciane wzajemnie są.

Obecność Ciebie przy mnie, obecność mnie przy tobie, to jest wartość wymienna, najwyższego dobra naszego i każdego innego na ten czas dla naszego życia i dla mas.

Co ja czuje w czuciu swym?
Nic
Cisza jest, wszystko na dziś dzień do wypowiedzenia siebie mam. To Jestem ja i mój stan, w którym zgoda jest.
Pławienie się w swojej przestrzeni, która zawsze bezpieczna jest.
Co się ma zmienić?
Nic radość w tym wszystkim, czym, na dziś dzień jestem ja i mój jest mąż.
Bawimy po prostu tym się, nowe życie smakujemy, nowy świat w ten sposób tworzymy, że mu na wyłonienie pozwalamy, temu, co jest.
Znaczenia nie nadajemy. Płyniemy, po prostu płyniemy.

I w każdej sekundzie uwagi swej, potwierdzamy, że wybieramy najpiękniejszy wariant siebie wspólnie i osobno ciałami, najwspanialsze scenariusze nasze, któreśmy sobie kiedyś napisali ujawniają się w swojej krasie, i my z nich korzystamy.
Czy nam się podobają? Ależ tak.
Jako twórcy dzieła swego jesteśmy bardzo zadowoleni i usatysfakcjonowani.
Wyszliśmy z obszaru tego, który już na ten czas nie jest do nas dopasowany.

Przeszłość, przyszłość, czysta energia, możliwości nasze to po prostu ze wszystkich najwspanialszych potencjałów korzystanie…
Z nich samych bycie samowystarczalne.

Na nowym świecie, jest przecież wszystko dopasowane, według jakości wartości naszej, a jesteśmy wszak ludźmi-bogami, boscy aniołowie, co na własnych skrzydłach skrzydłach własną energią się odżywiają.
A jesteśmy pełni, cali i w tym, co życiem prawdziwym, doskonali.

27 grudnia 2009

 
Pasje
Pasje…
Obie.
Są sobie
Pod jednym dachem…
W ciałach naszych osadzone.
One.

Jak wyrażać mają się, gdy razem?
No, w jakim będziecie wyrazie?
Robię sobie pracownię, mam stanowisko do tekstów wypisywania…
Co rano.

Mój mąż zadbał o to wszystko, kontynuuję, czym byłam, Co Jest ze mną stale.
Jam Jest wyrażanie.
O to obydwoje dbamy.
By się utrzymało i pięknie rozrastało.
Dalej.

Pasje nasze we dwoje do realizowania gotowe.
Po połączeniu, razem zamieszkaniu.
Jak Wam się wyrażać teraz poprzez Nas?
No, jak?
Powołuję najwspanialsze was wydanie na nasz świat,
I poprzez to na resztę całą.
W służbie Nam, planecie i więcej.
Bezwzględnie.
Mamy wszystko, środki i narzędzia najlepsze
Na rzecz budowy Nowego Świata,
Ku ujawnianiu zapisów serca.
Na przekraczanie świadomości bram.
Na w Nowej Energii się rozpoznanie.
Swobodne w tym poruszanie.
Kto tylko zechce i tak wybierze…
Może.

Najpierw staliśmy się tym sami, o co tak dla innych kiedyś zabiegaliśmy…
Chodzi o wybranie szczęścia w stałym stanie.
Pojęcie na ten czas pomimo ograniczeń słów.
Takie, jakie jest.
Wystarczy, by chwycić ten pęd.
I pozwolić się w krainie tej na Nowej Fali Nieść.
Dywanik nasz, platforma
Powstała z otwarcia serc.

Jak macie się wyrażać, potencjały nasze?
Objawcie się Nam w pełnej swojej krasie.
W zgodzie umysłów i serc naszych,
Każdego dnia utwierdzone, Ustanowione.
Mocy postanowieniem, zamiarem.

Mieszkamy w Ustanowie.
Więc wiadomo jest, że Ustanawia się Nowy Świat
Poprzez Nas
W życie wprowadza.
To jest nasz w niego wkład.

Przyzwalamy sobie, nie przeszkadzamy Energii Nowej.
Pozwalamy Miłości na jej własny sposób się dziać.
Aktywowane, przez nas piękno, błogostan, szczęście jest,
Aktywnym jest samo z siebie.

Czy mamy w szczegółach określać je?
Czy po prostu Być w takim stale stanie
I pozwolić temu się na rozprzestrzenianie?
Bez nazw.

Samo dzieje się, my tylko za tym myślą i działaniem podążamy.
Tworzenie.
Radość w tym i entuzjazm jest.
Lecz taki głęboki spokój naszych serc.
To jest Nowe.

Żadne wyczekiwanie, co nam świat i dzień następny da.
Cisza taka, że już nie wiesz, czy to pęd jest czy też marazm.
Czy stanąłeś czy też jedziesz…
Cisza tak, w sercu, w głowie jest już tez.

I więź odczuwalna.
Jak brat z siostrą, razem gesty nasze takie same.
I my jako jedno.
Jedność ustanowiona.
Przeniesiona z góry, na Ziemi zakorzeniona.
I dalej w globalnym swym najwspanialszym wyrazie…
I tak jest.

Rozszerzenie następuje coraz bardziej z dnia na dzień.
Kurczy się i owszem ciasna świadomość, kurczy i piszczy w środku ograniczenie,
Bo to ono kończy żywot swój i się przemienia w rozległe przestrzenie nowego swojego Wiedzenia…
Czasem słychać z dali jęk…
Bezmiar możliwości, bezmiar mocy ciał…
Wszystkich w jednej równości, i mentalne i emocjonalne i duchowe i fizyczne…
Świeżutkie i nowe, dobrze skrojone, jak spod igły…
Otrzymują informacje, na częstotliwości innej.

Defragmentacja nawet zapisu świadomości serc.
To też się musi zmienić.
Serce otworzyć na wszystko, jakie jest.
Bez wyjątku na wyróżnienia.

Każda forma własna, z siebie do kochania i akceptowania w tym całościowego obejmowania.
Umysł nie nadąża, umysł podporządkowany, serce podpięte do źródła więcej.
Fontanna przerastająca nawet najśmielsze wyobrażenia.
Wyobraźnia też już nie widzi szczegółów.
Czysta matryca.
W głębi siebie piękna cisza.
Harmonia, muzyka.

I Ty i Ja.

I pasje nasze jako z dwóch płomieni bliźniaczych potężny jeden - twórcze dziecię.
Niepokalane poczęcie.
Inaczej nawet niż to przedstawiane kiedyś na starym obrazie.
Dużo inaczej, nawet My nie widzimy, lecz to wiemy, że tak jest…



Pewnie niedługo sami będziemy tego zjawiska cudnego i uczestnikami świadkami.
Na razie to wszystko rejestrujemy.

I cisza miłości brzmi
Jakby zawsze tak było i tak jak jest, miało być…
I jeszcze do pojęcia tego przygotowani my lepiej.
Otwarcie na całego.
Przyjęcie bardzo, bardzo bezpieczne.
Jest.

18 stycznia 2010

Trzy miesiące


Trzy miesiące dziś minęło.
Osiągnęliśmy punkt zero.
Nitka, która nas doprowadzała.
Się raptem zatrzymała…
Wszystko zostało kompletnie urządzone.
To tak dużo!

A jednocześnie…
Stanęłam wczoraj w punkcie siebie
W zero jestem.
Kiedy w niebie.
Ponad granice swojego rozumienia,
Kreska przede mną.
Kreska?
Może pusta przestrzeń.
Niebieska, czysta, nie zapisana
Mną jeszcze. Razem nami.

Co dalej?
Osiągnęliśmy nasze szczęście.
Wszystko mamy.
Niczego nie urządzamy. Zostało urządzone.
Lekkim dotykiem się stało, to, co
Lata całe zajmowało uwagę,
W czekanie się ubierało…

Gdyśmy siebie przywracali najpierw każde sobie.
Teraz wszystko jest.
I w punkcie zero my.
Umysł mój już nie widzi, co mam zrobić dziś.
Nic robić nie muszę.
Ciszą jestem, ciszą być.
Nie musze tego nawet chcieć.
Jestem w punkcie tym, gdzie nie widać nic, do czego dążyć mam.

Droga?

Ależ zatrzymała się, na rozstaju dróg?
Na wyborach konieczności?
Ależ nie.
To jest taki stan, ze żadna strona już nie przekonuje mnie.
Energie zrównoważone wszystkie są.
Żadna nie przeciąga mnie na swoją stronę.
Ileż było trudów, tyle stało się lekko, łatwo i pięknie.
Wybrałam szczęście.
Dostałam szczęście.
Skorzystałam, weszłam w sferę tę, gdzie ono jest.
I tak dzieje się, i to jest.

Cóż człowiek może jeszcze chcieć?

Ludzki umysł mój kochany został temu podporządkowany.
Nie wie, co ma chcieć.
I bardzo dobrze, moje szczęście przeszło już ludzkie pojęcie.

Wczoraj uświadomiłam sobie, że przekroczyłam siebie
W cudownościach życia sobie jestem.
Trzy miesiące razem, rok, mija, gdy sama z sobą się połączyłam,
I wszystko, co z tym związane.
Zostało mi ofiarowane.
Zajmowałam się braniem.
Przyglądaniem, korzystaniem. Bezkarnie.
Zachwyt nieustannie mi towarzyszy.
Teraz odczucie, ze to normalne.
Tak, jakby zawsze było, już się przyzwyczaiłam.

A teraz…

Gdy przyjrzałam się, jak wygląda, gdy doświadczyłam siebie w tym, za czym tak bardzo wołałam i tak tęskniłam, do czego były starania i przeszkód pokonywania.
Stało się, raptem, wszystko w trzy dni, potem w trzy miesiące, jakbyśmy mieli tak Całe nasze życie,
Jakby nie było strat, jakby nie było wzdychania i czekania.
Zatarł się ten ślad.
Przeszłość nie istnieje w wymiarze tym. Jest za mgłą.
Wspomnienia bólów wszelkich zatarte są.
Nie ma ich. Nawet radosnych chwil, nie czuję w punkcie tym.
Z kiedyś, jakie były, pielęgnowanie ich niepotrzebne mi.

Zero punkt. Wahadła stop.
I łzy.
Taki sam płacz z powodu, że brak, taki sam płacz, z powodu, że mam.

Tyle tylko, że wdzięczność stałym uczuciem jest.
To łzy wolności, miłości i szczęścia.

Wdzięczność…

Za tamten ból też.
Za szczęściem wypełnione życie moje.
Też.
Łzy piękne są.

I co dalej?

Wyjście z sytuacji nawet tego doznawania?
Wyjście ze wszystkiego, wszystkiemu się przyglądanie.
Co poczuję ja?
Dwie energie ustawiam na wprost siebie.
Szczęśliwość, jego zaprzeczenie, nazywane nie-szczęściem…
Popatrzę sobie dziś spokojnie na nie.
Niech się z sobą skomunikują.
Z sobą samymi.
Nie ze mną.

Jedna energia, jakości zgodne z wibracją dźwięków słów.
Są nośnikami, lecz ja chcę i decyduję
Że żadna nie ciągnie na swoją stronę.
Za żadną już ja nie idę.
Nie chce mi się.
Ja Jestem i w tym chcę być. Ja jestem wspólnym czuciem.
Jednym we wszystkim tym, wszystkim w Jedności z sobą w nim.

Moje życie pełne i syte.
Poczucie takie, które znam, pokazywało się mi od paru lat.
Pełnia zupełna to ciszy w środku taki stan, ze jesteś i nic nie musisz, nasycenie masz do granic.
Żadnych potrzeb, żadnych braków. Gdy z miłością na wszystko patrzysz,
I nawet o tym nie musisz wiedzieć.
Już tego nie śledzisz.
Wzrokiem nie wodzisz, wypatrując…
Może z tej, może z tamtej strony, co robić jeszcze, by się lepiej poczuć…
I tak jest, wybierasz, ach! Wciąż wybierasz, ale tylko siebie.
Nie energie te, gdy, albo w piekle jestem, albo w niebie.
Wszystko to jednym jest, zanika potrzeba wybierania
Zanika potrzeba śledzenia i wodzenia i przyciągania, manifestowania. Zanika potrzeba spotrzebowania, i tego zaspokajanie.…

I, co jest?

W ciszy tej, gdy wyszłam z zajmowania danego stanowiska wobec danej jakości życia,
Co jest dalej?
Gdy nie ma punktu odniesienia?
Dalej, Jestem pełna Ja.
I tak jest, całkiem w nowym świecie,
Okruchy starej świadomości oderwały się, znam już wszystkie jakości.
Wybrałam życie.
Wygrałam….
I tak jest
Stanęłam, się objęłam, Jestem, płynę bez wiosłowania.
Ze swoim mężem.
Żeńskie i męskie.
W linii jednej.
Równowaga.
Stabilna podstawa.

4 lutego 2010
 
Wczoraj

Wczoraj miałam ostrą jazdę
Po wszechświecie.
Do słońca dotarłam świadomością swą.
Duchowego tego, co pod spodem jest.
Światłem duszy nazywa ono się.

Jego

Blask raptem przez firankę wpadł i, oślepił bardzo nas.
Już wiele razy zdarzało się, że gdy się w środku nas coś wspaniałego działo,
I poprzez nas niosło w eter, dalej w świat,
Słońce pełne i gorące promieniami dotykało.
Na potwierdzenie.
Odbicia serca.
Od tafli życia.
Wiele razy...
Dla nas wskazanie, ze nasze Bycie razem aż do tarczy słońca dochodzi, lecz to jest tak,
Że to z nas, światło nasze odbija się od lustra tafli , zwierciadła ducha...
Które bucha promieniami jasnymi.
Ziemia nasza jasna bardziej o nasz blask.
Uaktywniania przez wspólne działania.
Szybki promień, niczym strzała.

Wczoraj więc jazda ostra bez trzymanki była.
A dziś... czuję ból w fizycznym ciele mym.
W nogach.
Zapieranie się, jakbym nimi hamowała...
Takie czucie jest, jakbym w ziemię znów nogami wryła się...
Iskry lecą spod mych stóp....
Niepojęte coraz bardziej jest, to, co dzieje się,
Niepojęte.
Nogi kochane me, komórki we wszystkich ciałach.
Nie możecie zapierać się, nie możecie!
Odpuśćcie chęć kontrolowania.
Nie da rady gruntu badania starymi zmysłami, nie da się.
Więc wyjścia ja nie mam ani wy też.
Obowiązuje nas razem stan temu wszystkiemu poddania się, Co jest.
I tak jest.
..............................

W Nowym Świecie nawet nie wiesz, w jaki sposób jesteś. Zawierzenie, zaufanie i lecisz.
Wiesz, że Jesteś.
Jeśli jesteś w Jam Jest, sprawiasz, że...
I umysłem sama nie wiem, co i jak. Wiem, że jest tworzenie, tchnienie Nowego w Nowy Świat.
A jak ?
Nie wiem. Może kiedyś to wszystko zobaczę, tak, jak dziś widzę to, co stworzyłam wczoraj.
Niech to najpiękniejszy obraz będzie, niech malowany najwspanialszym wciąż pędzlem i szerokim pociągnięciem,
W zachwyt wprowadzający i oprawiający wypełniający ponad czasowe ramy...
Poza granice myślenia, takiego, które się zna.
Jazda w Nieznanym.
I tak jest.
Jedno, co wiem, że jestem instrumentem, a reszta poprzez mnie symfonię dźwięków niebiańsko pięknych wciąż gra.
Od roku jawnie i realnie tak, teraz we dwoje jest nas, więc dźwięki jeszcze mocniejsze i piękniejsze są, ponad nasze pojęcie.
Aż słońce wpada do nas z wizytą, i promieniami nagradza.
Sobą obdarza.

A My, wzmocnieni tacy...
Rozpięci więcej w swoim świecie.
Szerzej wciąż, mocniejszym dźwiękiem.
Oto jesteśmy.
Coraz więcej...
W czuciu siebie.

I Słońce w tym potwierdza Nas, że tak jest.

10 lutego 2010
 
Zimowy spacer

Nasza pierwsza zima
Pierwszy tłusty czwartek
Wszystko cudnie pierwsze
Bo w miłości urodzone

Wczoraj długi spacer sobie
Zażyczyliśmy wieczorem
Energie spływające
Domagały się ułożenia

W sobie...

I tak szliśmy, ręka w rękę
Podziwiając piękno zimy,
Która długa w tym roku
W bieli swojej spokojnej

Nie przeszkadza nam śnieg
Codziennie widniej się robi
Pejzaże, zimowe obrazy
Uczą nas i tego piękna

Długo, dla wielu za długo
Zima trzyma nas
W swych ramionach
Jak my siebie, co wieczór

Tak jak wczoraj, przed snem
Poczułem pełnię, ani skrawka
Nie dało by się zmieścić
We mnie, do snu gotowym

Łagodność odczuwania
Delikatność, jak puch śniegu
Biel w naszych sercach
Jasność komunikacji

W cudownej prostocie życia zimą...

12 lutego 2010 – Nie zapomniany spacer zimowy z Tobą

Pożegnanie siebie

Nie żegnam Siebie, tylko
Witam się w Nas
Praca skończona, gratulacje
Na Święto Miłości !

Nadal istnieję, choć tylko
Do wewnątrz, w spokoju
Mocnego filaru, obok
Mając Twój filar

Ufność zwyciężyła, udało się
Jak trzeba, porządnie, w pokoju
Czasem miecz odrąbywał
To, co nie chciało odejść

Śmiałe decyzje, teraz dają
Wolność siebie w połączeniu
Nikt nie pomaga już
Suwerennie wykonane dzieło

Jasność umysłu, że już nie muszę
Zmagać się ze sobą
Dokonywać wyborów
Wyobrażać sobie, jakim

Chcę być...

Wiem już, po co tu jestem
Wiem już, czego chciałem i chcę
Wyszło Nam po równo
Rachunek bez reszty

Nie oddałem siebie nikomu
Nie poświęciłem ani chwili
By zadowolić innych ponad
Siebie, w spokoju duszy

Dostałem podarunek od Boga
Oczekiwany tak długo
Dostałem NAS, na co dzień
W więzi chwalebnej

Zrównoważone energie
Miłości pełen przepływ
Wzmocnienie, gdy potrzeba
Roześmianie ku życiu

Zamknął się genialnie, krąg
Początku i końca świadomości
Co dzień widzę na nowo
To, co stworzyliśmy z osobna i razem

Pełnia jest, ziemska i niebiańska
Pełnia jest, w czuciu wyrażania
Swoboda istnienia bez wahań
I wolność w sobie mocna

Ciągle nowe, nie poznane
Fascynuje, zaciekawia, co
Wydarzy się tym razem
Jaki boski plan się dzieje

Oddałem siebie, bo chciałem
Połączenia i jedności
I dopiero teraz możemy
Rozpocząć dzieło życia

Dla którego nas powołano do istnienia...

15 lutego 2010


Z mądrą kobietą być

Z mądrą kobietą być, to
Radość w codzienności
Rezonans myśli...
Przechwyconych natychmiast

Z mądrą kobietą być, to
Spokój w męskiej głowie
Bezpieczeństwo jedności
Dodana wartość istnienia

Razem...

Bo mądre kobiety są skarbem
Na ziemi, gdzie żyć trzeba
Dzień za dniem, kawa za kawą
W ratanach łącząc się ze spokojem

Mądrość kobiety, to nie
Przejmowanie na siłę męskich zadań
Lecz zrozumienie swej roli
Odpuszczenie w towarzystwie męża

Mądrość kobiety, to
Zainteresowanie tym, co on...
Robi najlepiej, jak chłop potrafi
Ze swej męskiej roli wywiązując się

I wtedy my czujemy się wolni
W spełnianiu i działaniu
W naszych pasjach, rozumianych
Przez mądre kobiety

A gdy mądrość kobiety
Spać idzie, to wtedy...
Zaczyna się stan piękny
Gdy rozum się wyłącza

I kobiecość zastępuje mądrość...

16 lutego 2010

Szacunek w miłości

Dokąd zawiodła Cię miłość
Do jakiej przestrzeni
Co czujesz, gdy zasypiasz
Jakie pytania zadajesz

Oto dar wielki dostałeś
Miłość, co dobra na wszystko
Lekarstwem jest na smutek
I radości wzmocnieniem

Przez współdzielenie…

Miłość i szacunek idą w parze
Nie ma przyzwolenia na
Zanikanie uszanowania
Kochanej osoby, z którą żyjesz

Jeśli ukrywałeś kim jesteś
Jeśli liczyłeś, że zmienisz się
Gdy pokochasz i będziesz
Kochany jak chciałeś…

To czeka Cię rozczarowanie
Zasłonka spadnie szybko
I nie licz na to, że
Miłością zasłonisz ponownie

Siebie…

Bo miłość ma szacunek wznieść
Na jeszcze wyższe poziomy
Bo ludzi mamy traktować równo
Tym bardziej kochaną osobę

Miłość wzmacnia szacunek
W nie powtarzalny sposób
Nie jest pobłażliwa, choć łagodna
Widzi więź, a nie uwiązanie

Weźmy się więc za ręce
Nie patrząc, kto silniej trzyma
Delikatnie niech prowadzi
Ten, kto dzisiaj silniejszy

W poszanowaniu słabości drugiego…

19 lutego 2010 – Miłość i szacunek we współistnieniu
 
Projektowanie

Wyobrażam sobie, że
Świat wokół mnie piękny jest.
W całej rozciągłości,
Wzdłuż i wszerz.
Piękno króluje i każdy to widzi i o tym wie.
Zachwyt z piersi.

Wyobrażam sobie, że
Ludzie jak ptaki szczebioczą radośnie, gdy się spotkają w drodze…
Do i od.
Otwarte ramiona na oścież.
W wyobraźni mej jest obfitość wszystkiego, pod dostatkiem dla każdego.
Domy na kłódkę niezamykane.
Ogrody rajskie,
Baśniowe kraje.
Dużo zgody.
Żywej wody.
Zewsząd czystość i porządek.
Karmi oczy.

Ład miłości i w harmonii skład.
Cichną żądze, nie mają nic do roboty.
Dostępność wszelaka.
Niczym wodospady.
Miłość, szczęście tryska.
Źródło ożywione bije, dla każdego,
Kto żyw i wie o tym, że żyje.

Życie piękne jest, zero zmartwień, zero trosk o drugiego, i o siebie samego.
Co robić, jak zagospodarować sobą taki świat, gdy wszystko jest?
Co robić ma człowiek?
Jaki pomysł siebie dać?
Ano projektować.

Co chce by było, i gdzie.
W krainie szczęśliwości mieszkam ja.
I mój mąż.
Będziemy pisać, jak wygląda życie to, za którym tak bardzo się tęskniło.
A które już Jest.

Sobą Całymi o tym świadczymy każdego dnia. Idylla.
Jest możliwa i żywa. Tu, Oto i Teraz.
Idylla, tak, zgoda na taki świat, w którym i żyć się chce i lśnić, i spełnia się każdy zamysł i każde pragnienie.
Pełnym i sytym się Siebie Jest.

Taki gest.

Po prostu lekko tak, jednym pstryknięciem, powieki drgnieniem.
Ręki wskazaniem, że tutaj, dziś i dla nas.
Z radością pojawia się i miłość, i szczęście i radość w tym
Wielka cisza towarzyszy.
Proste życie, baśń w rozkwicie.
My nią zarządzamy.

Zapraszamy do naszej krainy.
Magia tutaj jest i czarowne obrazy.
Zaczarowane?...

Ależ nie!

To tak wygląda życie, które Jest i z dnia na dzień coraz bardziej rozwija się.
Niczym płatki róży.
Przygarnęliśmy takie życie do siebie, jakie zawsze chcieliśmy,
Jak smakuje, poznajemy.
Przypominamy, co kiedyś zapomniane.
Doskonałe.
Zapominamy, co pamiętane.
Jako niedoskonałe.
Rozkosz dzięki temu sobą rozprzestrzeniamy, i szczęście i miłość produkujemy.

Chcesz poczuć? Zostań przez chwilę, wejdź i rozgość się.
Chodź z nami kawałek, do naszej krainy, zobaczysz, że
Życie może być wspaniałe i jako takim jest.
Kochamy je, ono też kocha Nas.
Bo wszystko, czym chcieliśmy zawsze być i do czego dążyliśmy, to miłość w ruchu,
W codziennym użyciu.

Kochamy Miłość, więc ona do nas przybyła, bo chciana.
Po prostu była, wymarzona.
I z tego powodu przez nas używana,
Ożyła i działa dla Nas.
Więc My w Niej zanurzeni TEŻ ŻYJEMY
Ożywieni.

Nowe Życie Jest i gra piękną pieśń.
Posłuchaj.
I będzie o tym, jak się dochodziło, jak doszło i jak to jest, gdy się Jest
Obecnością swą już w tym, czym zawsze się było, i zawsze to było, lecz myślenie nie takie i czas jeszcze nie był TEN.
Teraz wszystko to JEST.
Co najwspanialszym Siebie wyrazem…

A…

Jeśli dla Nas, to dla Ciebie z pewnością może być też.
Jeśli tylko pozwolisz sobie na to.

19 lutego 2010

Gość

Że stworzyć mogę, to ja wiem.
A, jeśli dwoje razem, to silniejsze jest.
Zdaję sobie sprawę doskonale, Kim Jesteśmy we dwoje.
Lecz… hm… na dziś dzień, cóż możemy stworzyć sobie?
Wszystko mamy, wszystkim tym, czym zawsze chcieliśmy być…
Jest i cisza i spokój, i My.

Zaraz wróci z pracy mąż…

A ja?
Mogę wiele, lecz co wybrać z tej złotej tacy?
Radość. Tak, zawsze nigdy jej dość, i energii, i poczucia własnej siły, i zadowolenia.
Cisza, jest, w środku i na zewnątrz mnie, szczęście mam, za wszystko dziękuję,
i w tym pokój w sercu i miłość.
Niech się rozprzestrzenia więcej
Poprzez Razem Nas.
Widzę, jak są rozszerzone energie, widzę jak się ludzie wokół cudnie budzą.
Sny na jawie zaczynają być.
Dzień świadomym śnieniem staje się.
Marzenia realizowane.

Widzieć ludzi spełnionymi, szczęśliwymi zawsze chciałam, i tak jest.
Kontakt radosny nasz, pełen gracji i swobody z ludźmi wspaniałymi, tak jak i my.
Świeży powiew, wszędzie, gdzie jesteśmy.
Cóż sobie stworzyć, moja Jam Jest istoto, którą powołałam jako magiczne moce.
Ujawnione,
Jeszcze mogę?

Stwarzam wieczny błogostan sobie, a co!
Chcę, by poczucie nasycenia, takiej pełni siebie wielkiej, w moim niebie, takiej rozszerzonej stale.
Było.
Stwarzam, powołuję do życia energie te, a zastój, jakikolwiek by nastał, niech natychmiast rozproszy się.
i tak zadziewa się, pryska, jak bańka mydlana.
Według wskazania.
…………….
A może, by tak spotkanie z kimś wspaniałym? Może jakiś piękny gość, by do nas wpadł?
Weekend nasz cudny jest, właśnie już zaczyna się.

Stwarzam(y)
To jest, powołujemy do działania.

12 marca 2010
 
 Magiczny weekend

Każdy nasz dzień jest magiczny, to znaczy, szczęśliwie przeżyty.
Och! Szczęście proste jest, objawia się poprzez serca pokój
I spokój we wszystkim tym, co jest, odczuwalnym staje się.
To takie na fali płynięcie bez zaczepień. Takie poddanie temu, co najwspanialsze do przyjmowania, to umiejętność otwarcia się,
Na świat, w opoce, opiece Jam Jest.
Bezpieczna przestrzeń we mnie, i ze mnie.
Ponad więcej niż ludzkie pojęcie.

Weekendy nasze są wspaniałe!
Każdy podany jak na tacy.
Zanurzeni w nowej Energii,
Nie śledzimy ani czasu, ani też nie naciskamy, jak być ma.
Wiemy, że chcemy, by pięknie działo się, więc tak to przed nami jest ujawniane.
Zbiegi zdarzeń….

Weekend ten, który był… pokazał nam dywanik,
Po którym chodziliśmy bardzo swobodnie i z fantazją…
Na czym to polegało tym razem?

Sobota… wstanie o świcie, już dziękowanie dniu za wspaniałe nasze w Nim Bycie.
Picie kawy, rozmowa ożywiona, zrobione w niej ustawienia siebie, wobec świata zewnętrznego.
Świadomość przypomniana, kim jesteśmy, jakie wybraliśmy zadania, i co poprzez nie pragniemy?
Chcemy pełni siebie praw, za energią nową, stale, przyzwolenie jej na działanie, nie do niej się wtrącanie.
Utrzymanie mocy postanowienia.
Obserwowanie…
Przyzwolenie na wszystko, co piękne.

Potem śniadanie jak zwykle, w każdy weekend, wspólne świętowanie przy pięknym stole, w salonie.
Kontynuowanie pracy z książką..
Pisanie listów w odpowiedzi…
Spacer po okolicy, mycie samochodu, picie kawy na tarasie,
Gotowanie barszczu..
Wyjazd po Olę.
.....wszystko harmonijne, miękkie i płynne.
Wizyta wspaniała, odwiezienie,
I, wiadomość, na potwierdzenie.

Baaardzo znaczącą i ważną nie tylko dla nas…
Ot, tak niby od niechcenia.
Ot, prosto tak,, coś, co było zamiarem wysłanym, w energii ruch wprowadzanie,
Zaczęło się realizować samo jakby z siebie.
Przyjąć, ależ, tak, radość z tego mieć, wdzięczności wdech,
wdech, wydech. I już.
Skończona wielka praca, na samym początku już.

Wiadome jest, że stało się w zgodzie i ku najwyższemu dobru wszystkiemu, co wokół.
Stało się kolejne spełnienie.

A dziś? Po uświadomieniu, cisza, podziw, zachwyt niemy z płynięcia energii i nas w objęciach utrzymanie.
W niej na fali, i w sobie samych.
Allle!
Niby nic, lecz czucie tego wszystkiego aksamitne, łagodne, płynne, miękkie i puchate, i zdanie sobie sprawy, jakby odbywają się poza czasem, spoza nas.
Nasze sprawy.
Radzą sobie doskonale. My odpoczywamy.

I tak jest,
I tak właśnie czucie się w nowym świecie jest, nie da się opisać słowami.
Trzeba doznać po prostu je.
Samodzielnie i na własną rękę.

15 marca 2010

Służenie

Posłuszni jednemu prawu,
Miłości podporządkowani, oddani jej i wszystkiemu temu, co za Nią.
Jesteśmy.
Miłością w codziennym użyciu zastosowaną.
Obecność Jej Jest,
W nas i poprzez nas.
Zawsze i wszędzie za towarzystwo mamy Ją przednie,
Taka wierna ona nam.
Jeśli Ona tak, wiec My też dla niej w służbę zgłosiliśmy się,
Oddaliśmy się w najem.
Sobie nawzajem też.

Służenie…

Och! Jakaż słodycz w tym.
Coś takiego w stylu z kiedyś „ze nie szanuje się drugiego, gdy coś zrobi dla niego”…
Ależ bzdury to są.
W nowym Świecie.

Człowiek w niewoli wszystko robił, by sprawiać wrażenie, że jest wyzwolony,
I gierki przednie wszelkie,
„ja nie dopuszczę i nie pozwolę!”
Brednie.
Ważność sztuczna.
Nieprawda siebie.
Kompleksy,
Posłuszeństwa wymuszenie.
……………….
Dopuścić, i pozwolić, że…
Słodko wtedy jest,
Umysł wolny od kombinowania, wymyślania,
Kalkulator - ile, komu i za co…
Wyłączony.
Samo się jakoś tak dzieje, że podać kubek z herbatą zaszczytnym zadaniem się staje.
Takie to jest miłe sercu i ukłon przed sobą wzajemny bywa najczęściej.
Ponieważ ON, Ono, Ona Jest.
Obecność Siebie Całych.
Totalne oddanie w sobie zaufaniu.
Totalna miłość, ukochanie siebie we wszystkim.
Samoistna doskonałość.

Uśmiech, bez przerw.
Bez targowania się, za co?.
Bycie dla przyjemności, kochanie bezkarne, bez względu na wzgląd.
Zanik zaglądania w oczy…
Czy zadowolony(a) ?
Grzeczność wymuszona, złość wytworzona, by …szacunek był i honor..
W respekcie przed drugim, szantaże emocjonalne, kij lub marchewka…
Prowadzenie za rękę, lub pozostawienie przez odrzucenie…
………………………..
Ależ absolutnie w służbie nawzajem sobie wolność jest taka, że tylko radość, fantazję, cześć i doniosłość sprawia
Oddanie właśnie.

Spontaniczne gesty dla drugiego są przyjemnością dla Siebie samego.
Ofiarowanie.
Tak samo, jak Miłość się oddała, nie boli ją z powodu codziennego używania,
Ofiarowanie to nie ofiara.

Służenie ze służalczością nie ma nic tutaj do czynienia.
Tak rozumiał stary świat, na dominacji zasadach.
Bał się właśnie sobie służenia.
W wykorzystywanie zamieniał,
Zabić przyjemność, nie móc się cieszyć.
Coś za Coś.
……………………………………

Radość rzeką w krwi człowieka.
Miało być zatkane.

W mniej lub więcej… w opinii czyjejś.
Zależy, co wykonujesz.
Tak Było……

Tutaj w równości praw, każda czynność jest cenna i wielką wartość ma,
Gdy przez Twoje przechodzi dłonie, dziełem staje się.
Nie ma na to ceny.

Gdy posiadłeś o sobie tę wiedzę…
Kim naprawdę Jesteś…
Można z radością służyć drugiemu.
Bez obaw.

To rozkosz dla każdego.
Kto tylko tak wybierze.
Trzeba poczuć, by to wiedzieć,
Sprawdzić na sobie.

31 marca 2010r.
 
O tym, jak ze strachem oko w oko…

Paliliśmy wczoraj odcięte gałęzie. Wiosenne porządki, już czas.
Ognisko, zapałka, i …
Wyszedł na wierzch ze mnie strach.
Przerażenie, że zajmie się od iskry dom, drzewa, i więcej…
Panika we mnie, skulenie, drżenie..
Wszystko, co na obecność strachu przed pożarem, przystało.
Według kiedyś przeżytego doświadczenia.
Zawsze się ognia wielkiego bałam, jakieś wspomnienie w mych ciałach.

A Włodek?
Spokojnie, w pełnym rozumieniu, „zaufaj mi proszę, nic się nie stanie”.
Ależ, mój strach nic nie ma z zaufaniem, nie rozumie, i nie umie…

Zrobiłam ja wokół ogniska koło, wydeptałam dwa razy na ‘okrągło”,
„Bezpieczne to miejsce jest, i być ma!”, stanowczo za każdym krokiem pieczęć nanosiłam taką.
Potem, stanęłam, wdech i wydech, na ogień patrzyłam, z tym odczuciem.

Przechodziłam sobą kilka razy, wskakiwałam, wychodziłam z podniesioną głową, oswajałam się i zaczęłam bawić z tymi płomieniami.
Tak trwało chwilę.
Drżeć mi się przestało chcieć.
Raptem.

Paliliśmy do momentu tego, że sama byłam w stanie zostać przy ognisku i kończyć spalanie.

Jedna, na wspomnienie chwili tej, wdzięczność wielka jest.
Włodek nie zachęcał mnie, bym bać przestała się.
Przytulił, powiedział „kocham cię w tym przerażeniu’
I to wszystko, co było mi potrzebne.
Nie odbierał mi prawa do strachu odczuwania.
To było piękne!
Przyzwolenie. Daje moc w uwolnieniu.
Samoczynnie.

Przejście przez własnych uczuć stany, to jest suwerenne.

Miłość totalna.

2 kwietnia 2010

Pół roku razem

Jak z bicza strzeliło
Poszło ślizgiem, wspaniale
Pół roku razem, naszych
Duszyczek połączenie

Wszystkie dni szczęśliwe
Aż zliczyć się nie daje, bo
Do wtedy gdyśmy się znaleźli
Raptem kilka takich było…

Pół roku, ktoś powie – niewiele
Dla Nas cała epoka, w byciu
Razem, połączeni, bosko
Dostrojeni w cudnej miłości

Razem nie znaczy u Nas więzów
Żyjemy ze sobą i w sobie samych
Wytwarzamy tyle energii,
Że już dzielimy się nią z innymi

Nasze pasje, w wolności tego
Ze sobą, wreszcie rozkwitły pełniej
Ujawniły się nowe, cudowne talenty
Których nie znaliśmy dotąd, bo i jak…

Wspólny dach, salon i ogród
Ozdobiony Twoimi dłońmi
Kochanymi i tak podobnymi
Do moich, męskich, zręcznych

Wspólny oddech, gdy blisko
Synchronia, co budzi radość
Za każdym razem, niespodzianie
Podkreślając jak warto było

Na siebie czekać, tyle lat…

4 maja 2010 – Nasza Pół Rocznica, alllle…
 
 Łagodność serc

Tak jest teraz, że czuje się
Łagodność w sercach, miłą
Bez powodu, w odpoczynku
Po trudzie półrocznym

Dłonie splecione lekko,
Znikająca granica pomiędzy
Tobą i mną, w jedności
W pokoju i harmonii

Tyle w nas jeszcze drzemie
Budzi się codziennie, w swoim
Czasie zaistnienia, przyjmowane
Z zaciekawieniem radosnym

Już nie sposób określić, co ważne
A co teraz, a co później robić
Z wszechobecną mocą tworzenia
Razem i pospołu, w miłości chwili

Skończone szukanie odpowiedzi
Na pytań kilka, podstawowych
Niełatwych do zadania każdemu
Prędzej lub później…

I cisza wokół, także wieczorem
Gdy wypatrujemy wysoko jakichś
Nowych, daleki wymiarów
Do których chcemy sięgać już

Przytuleni bez granic, rozszerzeni
W istnieniu, w wielkim sensie
Tego, o czym marzyliśmy lata
Jakby tak zawsze było…

Łagodna miłość, serca spokojne
Równe rytmy dostrojone, jak
Instrumenty najpiękniejsze
Grające codziennie nowe pieśni

Sercem napisane…

10 maja 2010 – W nowym, nieznanym stanie łagodności serc
 
Razem w Miłości na więcej i szerzej...

Jesteśmy od zawsze. Teraz od siedmiu miesięcy, jawnie.
Ze sobą połączeni wypełnialiśmy naszą przestrzeń wspaniałą.
I to było przepiękne doświadczenie.
Siedem miesięcy delektowania się, karmienia sobą, oswajania z myślą i sytuacją,
Nową, gdzie szczęściem jest wypełniony po brzegi każdy dzień.
Obecność Nas w tym, to zaszczyt wzajemny, to unia, to naprawdę Nasz raj na tej Ziemi.

Razem w miłości było wszystko, kilka miesięcy wrażenie dało, że lat mnóstwo tak było, jak jest, i, że wszystko się uzupełniało, tylko za lekkim dotykiem.
Spływało.
Tak dba o nas życie.
Wymiennie, naprzemiennie, nigdy naprzeciw siebie i wrogo.
Gdy siły na wprost siebie stoją.

Jesteśmy Jednym, więc nie ma nas naprzeciw, ramię w ramię, w zgodzie,
mąż i żona, równy rząd.
Mieliśmy mnóstwo energii,
Do wszystkiego, co chcieliśmy.
Ona rozrasta się wciąż z Nas na świat.
Jak źródło wiecznie żywe.
Razem w miłości w nieskończoność.
Pod rękę, on i ona..
I, jak na raj przystało - dzieci.

Dziećmi naszymi są różne formy tworzenia.
Z pasji one wyklute i z marzenia.

Wcześniej dom ozdabiany, piękno Nas wprowadzane, teraz, od kwietnia ogród.
Stworzony naszymi rękami, piękny i wspaniały…
Między innymi motylimi barwami, róże w nim mamy.
Naliczyliśmy trzydzieści krzew różanych własnymi rękami w ziemię do zakorzenienia siebie jej dane.
Są pachnące, girlandami kropel rosy obsypane witają nas w każdy ranek…
Chadzamy po naszym ogrodzie, robimy sobie obchód, witamy się z pąkami, obserwujemy zasiew…
A wszystkie wonne, pachnące.
Olejki różane produkują się same, płatki ich w wannie…

Cudne jest nasze stworzenie. Razem w Miłości z przyrodą.
Sobą zdobimy ziemię, ziemia nas obsypuje siebie ozdobą
Unia jest i przymierze. Dbanie o siebie wzajemne.
Bez trudu, znoju i potu, czysta przyjemność w ogrodzie.
Jest czas i siła w nas, by móc usiąść, za ręce się wziąć, podziwiać, oddychać, karmić tym się, przy lampce wina.
Jest na to czas, bo zgoda.

I, jeszcze, by było wspanialej mamy odczucie więzi rodzinnej z ludźmi innymi,
tu poznanymi,
W Nowym Świecie.
Właśnie się odbyło spotkanie ze wszystkimi, uczta wspaniała, rozpoznanie siebie nawzajem.
Przytulenia, radości co niemiara, i natychmiastowe poczucie więzi i siostrzano-bratnie konotacje.

Och, byliśmy tego świadkami.
Już nie jesteśmy sami.
Jest wiele więcej osób w Nowym Świecie naszym, którzy, głodni kiedyś, teraz godni wartości najwyższych siebie samych..
Przybywają.
Dopełniane są nowe przestrzenie ludźmi odkrytymi spoza zasłon…

Głód serca ożywiony za takimi spotkaniami, gdzie nie patrzy się na siebie wrogo, nie trzeba nakładać ochronnego płaszcza,
Różne maski, ubranie w zbroję, tutaj jest już niemodne.
Bycie sobą jest na topie.
Bycie z sobą w zgodzie..

Każdy sobą się czuje wspaniale, każdy do każdego podchodzi bez obaw, i rzucają się sobie ludzie w ramiona.
Ot tak po prostu.
Impuls naturalny w człowieku, obawami powstrzymany, lękiem o odrzucenie.
Ci, którzy wiedzą, że pokój i miłość wszystko może, i, że świat taki jest również dla nich.
Przytuleniem do siebie uleczeni z obaw, otwarcie na drugich nie boli.
Wielu na spotkaniu odczucie to miało, że wrócili do domu.
I, że znaleźli się wśród swoich.. w miłości wspólnej z kiedyś.
Ulga, ukojenie, Oto Jesteśmy.

Widzimy rozszerzenie o więcej, widzimy realizację miłości prostej, lekkiej na przeniesienie dla siebie, każdy,
Kto tylko zechce, może zamieszkać w tym przysłowiowym „ niebie”.
Oby wiedział, że jest możliwe już teraz.

Nowy Świat jest, powołaliśmy dla Nas do ujawnienia,
W najwspanialszej wersji ze scenariuszy zdarzeń.

Do Nowego Świata wprowadzają się ludzie na naszych oczach i za miłości i zgody na nią dotykiem…
Stają się jego ozdobą. To ludzie- kwiaty- dzieci- sole Nowej Ziemi.

Niebawem będą inne jeszcze spotkania, i się do siebie przyciąganie, jak niczym na nitce do kłębka, gromada będzie większa.
Ludzi, którzy chcą i potrafią żyć szczęśliwie, i tych, którzy pilnie się tego właśnie uczą,
Biorą swoje życie w posiadanie, samych na własność Siebie.
Sobie przywróceni, światu podarowani.
To się naprawdę dzieje, widzieliśmy własnymi oczami, kochamy mówić o nich ”Dzieci Nasze”.
 
Jedność w powszechnym wydaniu.
Z marzenia wzięta wielu, by się łączyć z sobą w końcu i zaprzestać boczyć.
I tak już jest.


Razem w miłości, po siedmiu miesiącach stwierdzamy, że nie jesteśmy tutaj sami, jest bardzo barwnie i ciekawie.
Mamy miłość na własność nam daną, ona tym sztandarem, która wciąż doprowadza do bram rajów.
Takie mamy odczuwanie.
I tak na naszych oczach, w naszym świecie się dzieje.
 
18 czerwca 2010r.
 
Przywracamy pierwotne znaczenie, jakości słów używanych codziennie...

Takich jak, „mój mąż, żona ma, dziecko, siostra czy brat”..
Mój mąż dotyczy mnie, mąż i żona.
Słodycz w brzmieniu.
Wszystkie role zawarte są w nas, jesteśmy dla siebie jak rodzice, opiekujemy się sobą najlepiej, jesteśmy niczym rodzeństwo, śmiechu w tym, co niemiara …
„mamo! Tato! a Lidka język mi pokazała!”…
I zabawa w chowanego, bieganie za sobą po domu całym…
Bawienie się stwarzaniem.
Z ogromnym zapałem.

Mój mąż jest dla mnie jak przyjaciel… nasze poranne rozmowy przy kawie…
O wszystkim, nawet o ciszy, w niej zanurzeni siedzieć lubimy.
Lub po powrocie z pracy, w kąciku ratanowym...
Och, jakże to uwielbiamy!

Albo… relacje pomiędzy sobą takie jak mają kochankowie.
Dbałość o siebie nawzajem.
Bycie w rozkoszy.

Każdy dzien. Inną rolą dla nas, do odgrywania.
Ambasadorzy miłości mamy jedną nazwę dla Nas,
I miłość poprzez nas, dalej na świat, nie wysyłamy jej, o nie!
To stary schemat.
Jesteśmy miłością, jesteśmy szczęśliwości stanami.
Od czasu do czasu wzdechy i achy, gdy sobie coraz bardziej to uświadamiamy.
Wszystkie marzenia są spełniane.
Samowystarczalni, lecz na wszystko, co najwspanialsze poprzez innych ludzi otwarci. Wymienność, upłynnianie.

Mąż, pierwotne znaczenie rangi jako partnera równouprawnionego i w relacji szacunku wzajemnego.
Żona, to jest coś więcej na ten czas, pozycja króla i królowej, razem w dłoniach dłonie swe, razem jako dzieci, małżonkowie, kochankowe.
Zadziewa się już tak, że kiedy ciała splatają się, zanika czucie ich, wszystko jednym się staje, niczym puch trzymamy siebie za ręce, których już nie czujemy jako fizyczne oddzielenie, ze jedna jej, a ta druga należy do niego.

Płynność ciał, przejrzystość nich siebie nawzajem, jak tafla lustra najczystszego, tego, wiecie, kryształowego.
I to jest wspaniałe, to jest tak piękne w doznaniu, że słów brakuje nawet mnie na opisanie.
Czucie rzuca wszystko, co nim nie jest, na kolana.
Czucie tego ponad wszelkie nazywania. To tylko próbka, lecz słowa są za ciasne i za małe.

Przedwczoraj, wieczorem, gdy na mojego u-kochanego spojrzałam.. zobaczyłam w nim zjawisko jako Nowe dla mnie nawet na ten czas, a jesteśmy razem ponad pół roku…
I ten zachwyt:
„Ależ to wygląda tak!”
Zjawiskiem tym Ja i On Razem w innym świecie, w innym wymiarze.
Tak to jest w rajskich objęciach siebie nawzajem, tak, to możliwe, każdego dnia sobie uświadamiamy,
Odpoczywamy, regenerujemy nasze wszystkie ciała po wielu latach ciężkiej znojnej pracy nad się stawaniem tj. przywracaniem.

Odpoczywamy sobie na łonie przyrody, zrobiliśmy wodospad nawet, szumi woda, leżaki, stoliczki tam, gdzie tylko zechce się nam przysiąść.
I siedzenie w ciszy… i te ptaki…
Śpiew ich słyszę od świtu do nocy…
Z przerwą na spanie, by potem..
Śpiewać razem z nimi…
Tak, szczęście jest na ten czas obowiązkiem człowieka, by sięgnąć.
Odpoczynek relaks, wieczne wczasy się należą.
Bycie w błogim-stanie.

Świat stary się kończy, dogorywa, ostatnie „podskoki” jego, konwulsje utrzymania się za wszelką cenę…
Lecz nic nie da, nic już nie da szarpanie o jego utrzymanie…
Nie ma się, czego trzymać, no nie ma.

Jakaż ulga!
Dla milionów.

Ukojenie dużo szerzej na dziś dzień…

I tak jest.

Stosunki między ludzkie coraz bardziej pełne siebie i wartości najwyższych.
To się już dzieje.
Relacje, role pierwotne najcudniejsze przywrócone, bo własne, a więc swoje.

Wszystkie. Jakąż inna jakość tego, co pod ręką jest i nazywa się, lecz inne znaczenie a, na co dzień, w użyciu powszechnym, niczym perły odkrycie, diamentów wydobycie.
Inne smaki, inne doznania, zmysły rozwinięte na więcej...

To człowiek w Nowym Świecie, przebogaty i przepiękny…

Zechcieć Takim poznać siebie, tylko doświadczyć zechcieć.

I tak jest.

28 czerwca 2010


*************************************************


Trwa i trwać będzie
Historia miłości Prawdziwej
Wciąż trwa,
Minęło tyyyyle lat!
Stało się, że po latach, wiekach wielu
Połączyły się bliźniacze nasze płomienie
Czekając na swój czas.

Historia Miłości Nas i poprzez Nas więc wciąż trwa.
Była, będzie jako pewnik, że Jest bezwzględnie.
Z „Jest” bowiem wywodzi się jej nieograniczone istnienie.
………………..
Pisze się dalszy ciąg każdego dnia.
W prostocie życia odbywa się nasza miłość.
W bardzo prosty sposób.
Jesteśmy jawnie fizycznie już od roku.
Równo rok mija właśnie.

Ani jednego dnia nie było, by się decyzję swą podważyło,
Ani jednej chwili,
Miłość się nie oddaliła.
I jako My, tak i...
Nasza Ona
Kochana z samego faktu wyrażania
Na własność Nam
Dana.
Ta….
Bezwarunkowa.

Trzymamy się chętnie za ręce, nawet, gdy przechodzimy przez pokój,
Każdy kawałek drogi towarzyszymy sobie.
Nie w garści ani drugiego w ręku, trzymanie, za rękę,
Bardzo lekko, dotyk palców,..
bo raźno, i ogromna przyjemność.
I oczywiście radość.


Piszemy tę księgę naszą, wciąż sobą piszemy.
Na fizycznym planie nasze przejawianie.
Każdej chwili w Jam Jest. Zawarte wszystko jest.
Słodycz, pełnia, piękna chwila każdego razu inna.
Nie ma nudów.

……………………….
I serdeczny do siebie śmiech.
Nie z siebie śmianie,
ani też szukanie potwierdzeń, jak drugi się myli, i czyhanie na potknięcie.
Jakoś się nie chce…

Jakaż to ulga, nie trzeba się ciągle pilnować, by musieć stanąć na wysokości zadania.
Zadań i celów do osiągania też już nie mamy.

Jedynym celem i sensem jest Przyjemność wyrażania.
Na sposób dowolny i bez żadnych zasad.

Mylić się, popełniać błędy wolno nam, ach jak nigdy dotąd.
Sobie na to przyzwalamy.
Ludzkie nasze cechy, jako niby słabe, pokochaliśmy w sobie,
Siłą się naszą stały i najlepszym wsparciem.
Współczucie dla samego siebie.
Hojnie okazane.
Totalna akceptacja.

Nie musimy być i nie jesteśmy doskonali….
I w tym przyzwoleniu jakoś nic takiego się nie dzieje, by czyhać musieć na siebie…
„a mam cię!” Złapałem na błędzie”…
……………………………..
Tak sobie myślę teraz, jakież to cudowne!
To chodzi o tę energię, chodzi o tę słodycz bycia z sobą w zgodzie,
By móc śmiać się bezkarnie
i płakać również bez powodu.

Dbałość o harmonię bez rezygnacji z siebie.
Żadnej nie płacimy za to ceny.
Bo jest bezcenną wartością.
Życia Swojego Doznawać Przyjemność.
Móc Poczuć.

Doświadczamy sobą wszystkiego, co tylko przyjdzie do głowy.
I jedno zdanie najczęściej mamy allle fajnie!”

7 grudnia 2010r.
Święta 2010r.


Za oknem zima piękna.
Idą święta, bajka wokół, gdzie tylko wzrok nie sięga… magia.
Świąt też. Czuje się je?
Jakoś nie.
……………….
Porządki, a jakże, w szafie, wiec i w głowie, coś trzeba wyrzucić, coś na półkę górną odłożyć..
Czystość wprowadzić za sprawą wody, dotknąć osobiście, nasączyć sprzęty Sobą.
Udekorować domek, zakupy zrobić, gości zaprosić.
Ucztować…
Czy udadzą się jako radosne i wspaniałe?
Jakie mają być święta nasze?
………………….
Mają mieć magię.
To na pewno.
Taki zamysł i zamiar, maja być cudowne i nadzwyczajne.
Są już, bo razem organizowane według z kiedyś marzeń.
.
Wczoraj domek dekorowaliśmy, światełkami kolorowymi, śmieje się portal wejściowy do każdego, kto przechodzi.
I o to chodzi, niech uśmiecha się domek, niech serce rozgrzeje, gdy jest zziębnięte, niech otworzy, które zamknięte.
……………………….
Co jeszcze zrobimy w myśl zamiaru magii?
Zrobimy choinkę pod schodami na górę,
Kupiliśmy taką ślicznotkę –laleczkę - balerinę, będzie dla nas tańczyła, światełkami iskrzyła.
Czeka na swój dzień na tarasie,
Będzie śmiała się do nas, i do gości, bo na wprost wejścia do salonu.
Radości, przyjemności i obfitości stałej symbol, jak to przystało na choinkę.
………………………………..
Zadbamy o nastrój świąteczny też i jedzeniem.
Zrobię barszczyk czerwony z uszkami, a jakże!
Czekam od zawsze na ten moment rok w rok.
I włodzikowy karpik, mniam, mniam,
Sałatka z wielu warzyw, po swojemu majonez…
…………..
A w centrum domku – w kominku ogień.
Na górze zapach brzozy….
…………….

Bukiet bombek na stole owiniętych gałązką, i świeca biała jako czysta, nowa energia.
Kumulacja z dwóch, które były po przeciwnych stronach, w jedną Całość.
……………………….
Od zawsze nazywają się święta jako narodziny bożego dziecięcia.
W stajence, jako symbol, że w ośrodku zwierzęcym
Boska miłość przybyła, Chrystus…
To emocje, które, gdy podpięte do serca,
Stają się mocą i silą dla człowieka,
Połączona z Bogiem w sobie ludzka część, pogodzona osobowość…
Czynić cuda może.
Jest gwiazdą na nieboskłonie..
Magię Sobą rozprzestrzenia.

Zejście boskiego do świata ludzkiego, pokłon zwierzęcia dla Królowania Serca.
Uroczyste przyjęcie i poddanie.
W zaufaniu jest oddanie.
………………………………….
Doświadczamy tak już każdego dnia…
Narodziny już były, święto jest, więc codzienne.
Dlatego też nie czuć różnicy już, od świąt do świąt…
że pustka pomiędzy jednymi a drugimi
i niecierpliwe czekanie, że się coś fantastycznego stanie.
………………….
Gdyby nie ten barszcz z uszkami, gdyby nie nasz ciąg do ozdabiania …
Nawet byśmy nie wiedzieli, że święta takie są.

Magia świąt jako samych rozciągnęła nam się na cały rok.
Szczęśliwość została zmaterializowana i ugruntowana.
Codziennym chlebem jest już dla Nas.
Stabilność Siebie w niej, zamieszkanie na stałe
… te święta będą nam o tym przypominały, że to, na co się tak długo czekało… się stało.
…………….

20 grudnia 2010r.

 
Nowy Rok

Jakoś w tym przełomie z 2010 na 2011r. życzeń w Nas nie było.... ani ochoty na uczestnictwo w zbiorowym wypatrywaniu na Nowe...
Czujemy się niczym stare wino...
Leżakowaliśmy przez tę noc, z boczku na boczek przekładając się, tak jak w tej reklamie z kangurami, (reklama warzonego piwa)

......
I cisza.
Tak cudowna w środku cisza, brak wypatrywania, nawet gwiazdki z nieba w wieczór wigilijny, czy do nas spada, czy widać jako zapowiedź Chrystusa (?)
Który się ma odrodzić.
Według biblijnego wskazania.

Nie mieliśmy tej z kiedyś potrzeby w niebo spoglądania…
Niebo wszak na ziemi leży.
Oddało się Nam w najem.
Do zagospodarowania dwa lata temu.
…………………………………………
„Kiedy Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko jest na swoim miejscu”.
Obecność za każdym oddechem.
Czucie Siebie.
Cudowne nie musieć współuczestniczyć w wierzeniu masowym, że Rok przyjdzie i coś zmieni. Nie było w nas potrzeby do też zmian.
Wszystko doskonałe takim, jakie....Jest.

Ciekawe bardzo, Nowe coraz więcej w sobie..

Napisaliśmy sprawozdanie z roku 2010.

Okazało się , ze 10 wielkich spraw się zadziało, równo dziesięć.
I odkryłam, pisząc, że nie czuło się wkładu sił, zero, żadnego wysiłku w to nie było włożonego, a stały się rzeczy i sprawy tak lekko, jakby poza nami, naprawdę dużego formatu.
Przyjemność zamysłu i zamiaru do powołania, że dla Nas.
Raczej zostało przywołane, i że Tutaj, miejsce tylko wskazane.
I słowo ciałem się stawało jako normalność nad normalnościami,
jak być właśnie tak, jak się materializowało, zawsze miało.
Umieć przyjąć życie w darze, samemu być też darem.
Jakaż to przyjemność!

Najczęściej bywało, bynajmniej we mnie odczucie, ze robię bardzo niewiele.
Z tym najtrudniej mi było pogodzić się w tym roku.
Bez wysiłkowe Istnienie.
Cudowność!
Ach, przyzwyczaić się już trzeba, ze się nie macha rękami i o nic nie zabiega...

I na tym też spojrzeniu powitaliśmy Nowy Rok.

O dwunastej punktualnie, jakby sam z siebie wyliczając sekundy, korek wystrzelił, Włodek tylko trzymał w ręku butelkę szampana..
Toast.
Podziękowania.
Odczucie, ze to jest rok więzi pomiędzy ludźmi.
W normalności poczucia, ze jest to prawidłowe.
W naszym Byciu jako razem - w szacunku, miłości i przyjaźni… odkryliśmy, że to jest takie łatwe!
I że da się na szerszą skalę. Ludzie będą życzliwi i dobrzy coraz bardziej dla siebie się stawać.
Tak po prostu, bo nie zechce się już nikomu ze sobą walczyć o Coś.
Rozprzestrzeniać POKÓJ.

Takie wyczucie mam w Nowym Roku.
Pokój, pomimo chaosu jeszcze w niektórych obszarach świata – tak naprawdę, w głębi gości Radość, Spokój i Przymierze.
Coraz więcej, coraz szerzej.

.....................
Zastukali sąsiedzi, zrobiliśmy z kieliszkami po wsi chodzonego...
Wcześniej przed nami przejechały sanie z pochodniami.
Cisza wokół, wystrzeliliśmy dwie petardy, jako dwoje Salwów………
Zaznaczyliśmy nasze istnienie jako dwie w jednym energie, wystrzał siebie i spać.
Niech energie robią resztę.

Każdego dnia jest Nowy Rok dla Nas, to więcej już czuje ludzi, każdego dnia wita się Nowe,
Z kiedyś zapowiedź….
Lecz to już ani nadzieja, ani też wiara, pewność, że Jest, i tak, jakby być miało właśnie tak.
Każda rzecz, każde Ja - swoje miejsce ma.

I zachwyt dziecka, i oczy szeroko otwarte, a buzia.... już z nawyku się otwiera dla złapania energii z Ziemi i Nią nakarmienia..

Ten sylwester takim się nam objawił.
Nie ma granicy i cięcia na czas określony.... jest poczucie płynięcia.

Potem - dzien. Poranna rozmowa. Cisza w Nas głęboka.
Niewiele jedliśmy, syci byliśmy wszystkim TYM.
"Stoliczku nakryj się!" - tak z oka przymrużeniem, stoliczek był gotowy, lecz my bez jedzenia potrzeby....

1 stycznia 2011 r .

Po południu nie było światła w okolicy.
Wyszliśmy więc na spacer, poznaliśmy nowych sąsiadów…
Raptem przybyli inni sąsiedzi, kontakt wspaniały z tymi z równoległej ulicy...
Zaroiło się na naszej Brzozowej, ludzie wyszli z domów.
Parę zdań, każdy poszedł w swoją stronę, a miłe doznanie zostało....
Dotyk Siebie Razem.
.....................
W domku ogień w kominku, i "co robić bez Internetu, światła, bez telewizora?”, gdyby się chciało czas jakoś zabić...
…………………………
Z tego wszystkiego, wybrałam patrzenie w sufit...
Belki policzyłam….. znalazłam się nagle w skórze stolarza, jak on je szlifował, jak drugi osadzał... jakbym z nimi dom stawiała, wykończenia...
Pochodziłam sobie po belkowaniach i żebrowaniach i po podłodze na górze... ależ piękna robota!
Potem delektowałam żyrandol ręcznie robiony przez znawcę i miłośnika rzemiosła, czułam jego każdą czynność, jakbym z nim razem go robiła..

Potem patrzyłam w płomień świeczki, jak wygląda, co zawiera, jaka to energia... i zaczęłam w niego wchodzić cała... tańczyłam z płomieniem, Jednym z Nim byłam, Tą świecą.
Uczucie nie do opisania.
Kocham takie doznania!
Gdybym zajrzała sobie w oczy, na pewno gwiazdki bym zobaczyła, wszędzie je wokół Nas czułam.

W miedzy - czasie moje uszy zarejestrowały muzykę, to szum, trzask, świst palonych drewien. Strzelił dom jakby dźwiękiem jednym, konkretnym, donośnym, jakby dawał znak o sobie. Jestem!
To wiatr na dworze tak przeleciał, i objął Nas sobą..
I tak wsłuchana w to wszystko...
Czułam wielkie bogactwo, ornamentykę życia, perlistą, drgającą rozetę... tyle doznań miałam na raz...
Bajka, magia, ciekawość, co dalej mi domek i kąt, i sprzęt dany pokaże,
gdzie Sobą wniknąć i w co wejrzeć jeszcze sobie mogę?
...
Czarowność Bycia we dwoje. W ciszy. Razem, lecz każdy wgląd własny.
Nasyciliśmy jedno i drugie...
a wszystko ku usłyszeniu i zobaczeniu...
a najbardziej z Tym, co wokół jest - zjednoczeniu.
.......................

…………………………
Potem
Włodek włączył radio na te fale, w których słychać krótkofalowców pozdrawiających się i na nowy rok składających sobie życzenia.
I usłyszeliśmy piękny, bardzo medialny głos Kominiarza z Leszna.
Wziął sobie facet za punkt honoru, by szczęście przekazać ludziom za sprawą wiary
w kominiarza.
Ależ miał branie! Ustawiała się kolejka do przez niego dotknięcia....
Będąc świadkami, mieliśmy ucztę wspaniałą, i słyszeliśmy, czuliśmy tę szczęśliwość braną i odwzajemnianą -zobaczyliśmy piękno tych ludzi..
................................
I dziś, gdy to piszę, najwspanialsze doznanie dla mnie, to ta właśnie cisza, to ten brak sztucznego światła...
I dzięki temu usłyszeliśmy i zobaczyli tyle wspaniałych rzeczy.

Taki podarunek od Nowego wzięliśmy sobie w dniu stycznia pierwszego roku 2011.
A Najcudowniejsze, ze gadały z nami domu energie i rzeczy, i świeca i cała gama różnych tonów.
I w ten oto sposób zaczął się rok koncertowo.
.........................
Życzymy, więc dla wszystkich Razem Nas i z osobna Każdego....
Tego, co zakryte – dla uszu- by słyszalne i dla oczu, by widzialne, coraz więcej i częściej
Się wyłaniało na powierzchnię.
I życie, by zmysłowym się stało.
Niesamowitym doznaniem, namiętnością, ekscytacją braną z wdziękiem i fantazją…

Bo nigdy nie wiadomo, czy to, co widzisz - jest naprawdę, czy tylko się takim wydaje?
Bo nigdy pewności się nie ma, czy to, co obok przeleci, brane jako wiatru podmuch… czy to czasem nie energia Ciebie uwolnionej bez granic i poza zmysłami…
Nie wstrzymywana ani hamowana umysłu lejcami.
………………………………..
Jest to Rok Dla Nas Magii - stwarzania wciąż Obszarów Nowego Świata.
Już powołaliśmy Pracownię Twórców Nowej Energii –„Ja Merlin”.
I niech się dzieje!

I – oczywiście życzymy Ci Piękna Siebie wszędzie, gdzie jesteś.
Ponieważ Jesteś.;....
A to dużo więcej…. Ogromnie więcej niż umysł jest w stanie pomieścić.

.....................
I teraz, gdy piszę te słowa, słońce aż ze skóry wychodzi... i jak zwykle, gdy daję upust swojej magii i opisuję zwykłe w niezwykłym odbiorze...
Uwolnione energie, odbijając się od tafli zwierciadła wszechświata... kładą mi się na biurku, na dłoniach, na komputerze i siadają na kolana....
To słońca mocne promienie.
To brzmienie z głębi wszechświata.
„dziękuję Wam, że Jesteście’
…………………….
A niebo dziś zachmurzone... lecz na tę chwilę, jak zwykle... gotowe, by się wyłonić, wpadło do Nas z wizytą.
................
Wszystkiego, co tylko sobie każdy wybierze!

Cmoki stokrotne i przytulenie...
i…………
jak napisała nam pewna osoba w noworocznych życzeniach
..."a czy wiesz, ze Jest To Rok Szczęścia, Miłości i Radości?"
............ no pewnie!
Na to wszyscy tu Obecni pracowaliśmy... kiedyś.
Na to teraz czaka jeszcze wielu…
……………………….
I jak mawiamy z Włodziem....

Dziękujemy też i Sobie. Ukłony.

2 stycznia 2011r.

powrót